04.01.2021

Listy do więzienia

04.01.2021

Cześć Kochana!

Dzisiaj pracowniczka socjalna pomagała mi zredagować list do urzędniczki. W całej sprawie był mały supeł. A wiesz, jak ja mam z supłami…, tymi rzeczywistymi… – muszę je rozplątać. Chyba nigdy nie odcięłam, przecięłam, wycięłam… Jedną z rzeczy, o którą zapytała pani urzędniczka zamierzałam początkowo wyjaśnić dość szczegółowo. Jednak koniec końców zdecydowałam się ostatecznie wysłać tylko to, o co poprosiła i odpuścić sobie zobrazowanie tła. Ale w sumie nie o tym chciałam Ci powiedzieć… Widzisz, nie mogłam się dogadać z tą moją skądinąd przekochaną i mega łebską urzędniczką. Nie będę teraz tutaj spekulować z jakiego powodu. Chodzi mi bowiem o coś innego. Niby nadążałam za tym, co docierało z głośnika telefonu – chociaż czasami urywała mi się łączność (mentalna) – a jednak nie mogłam się dopatrzeć związku z omawianą kwestią… Parokrotnie przeprosiłam swoją wspomożycielkę za czarną pustkę w mojej głowie. Zrobiło mi się słabo – stanęłam na chwilę przy otwartym oknie -, zbierało mi się na płacz, musnęło mnie ramieniem dwa-trzy razy poczucie, że „jestem bidulką zaprzęgniętą do tej przebrzydłej biurokracji…”, zaczęłam się wściekać na M., który mi raz na jakiś czas wytyka, że to, czy tamto nie zrobione – gdyby tylko teraz widział jak odbijam się od ściany…!, niechby se na własnej skórze doświadczył ile energii idzie na j e d e n tylko list… Ale również nie w tym rzecz… Już zmierzam do brzegu…

Mimo, że we mnie wzierało napięcie – czego bez wątpienia nie dało się nie zauważyć i wyczuć, doświadczyłam anielskiej cierpliwości, od mojej anielskiej rozmówczyni. Mało tego, na koniec jeszcze usłyszałam parę miłych sercu słów wdzięczności za to, że daję sposobność do nauki i rozwoju… Nie zrozumiałam do końca…, znów…, ale poczułam się wartościowa. Widzisz to dla mnie ważne, bo ostatnio często gęsto mam poczucie, że to co robię pozostaje niezauważone i niedocenione… Co jeszcze ciekawe to to, że również Mała dzisiaj ze trzy razy wyraziła swoją wdzięczność dla mnie… Trochę się przed tym wzbraniam…, ale jednak powiem, że te przejawy wyrozumiałości, troski i docenienia odbieram jako małe cuda… Nie oczekiwałam tej dobroci, która mnie spotkała, a jednak… Jest to w pewien sposób trzeźwiące doświadczenie… Wysnuwają się nam z pamięci jakieś zmory…, ale to my je ożywiamy naszą wiarą w to, że skoro kiedyś, skoro sto razy…, to sto pierwszy raz tak samo… Zamiast otworzyć okno, żeby mogły wyfrunąć na świeże powietrze…

Jeśli sto razy tak, to i sto pierwszy… Gdyby Edison tak myślał, za Chiny nie skonstruowałby żarówki…

Czekam tu na Ciebie.

Gdy wyjdziesz, pójdziemy na kwietną rozkołysaną łąkę… Będziemy po niej chodzić boso… Zachodzące słońce ozłoci nam powieki… 

Słowa zamilkną w zwyczajnym zachwycie. 

małgo rosa

Ilustracja: Katsushika Hokusai, „Sarumaru Dayu” from the series „100 Poems by 100 Poets”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *