Kiedyś uświadomiłam sobie, że chcę wybierać w co inwestuję moje istnienie… A zatem działania, słowo, ślady pisarskie… Że chcę wpierać w sobie to, do czego wyrywa się, lgnie i uśmiecha się moje serce… Że chcę docierać do tych, którzy czują podobnie, patrzą na to, w co zapada moje spojrzenie…
Przy całym moim kobiecym zdaje się… pragnieniu by błyszczeć, nie ma mowy o tym, żebym pisząc próbowała się komukolwiek przypodobać, żeby zyskać poklask. Moje pisanie nie ma na celu przyjemności intelektualnej – jest raczej wodzeniem, z zamkniętymi oczami, opuszkami palców po skórze, by odnaleźć zapomniane, zarośnięte ścieżynki do serca.
Dla swoich czytelników chciałabym stworzyć cichą kryjówkę…, Złotą Uliczkę…, matecznik…, w którym mogą zdjąć złotą przyłbicę myśli, założyć kwietny wianek i ułożyć się w sercu, zasłuchać w serdeczne szepty… Odetchnąć… Cichuteńko się zachwycić… Dostrzec pobłysk magii… O tak… Zwyczajnie… W codzienności, w zwyczajności… Na wyciągnięcie kochających dłoni.
Miłość już tu jest.
O czym piszę?
O poszukiwaniu zapomnianych ścieżek do serca…
O ustawicznym, wytrwałym wkrapianiu kropel w miłości w zalęknione, wyziębione miejsca…
O przepoczwarzaniu się…
Jak piszę?
Czuła narracja podmywa fundamenty murów wzniesionych wokół serca…
Daję się pisaniu prowadzić – na czas pisania ożywa we mnie dziecięca ufność wobec kosmicznego rodzica…
Pozwalam, żeby tajemnica życia sięgnęła przeze mnie do tych, którzy czytają to co się przeze mnie pisze…
Tylko żywe pisanie… – jeśli nie ma rezonansu w ciele, nie ma nic do przekazania…
Po co piszę?
Żeby pozostawić w sercu dobry ślad za dobrym śladem…
Żeby delikatnie obudzić duszę z letargu…
Żeby serce podniosło wzrok i spojrzało mi w oczy…
A ponadto…
Słowa poniżej oddają to, co przyświeca mojemu pisaniu:
„Najwartościowsze z obrazów, które maluje główny bohater Śmierci Komandora, pozostają celowo niedokończone. Po części jest to, co warto podkreślić, hołd złożony przez Murakamiego japońskiej estetyce, jako że pustka, brak, nieobecność mają w tej tradycji niejednokrotnie większe znaczenie niż widoczna treść dzieła sztuki. Ale pisarzowi chodzi o coś jeszcze: o wiarygodną, głęboką opowieść o życiu, w którym – inaczej niż w literaturze – nie zawsze udaje się wyjaśnić i domknąć wszystkie wątki.
Piotr Kofta
Czyli…
literacka kontemplacja tego co jest,
odsiewanie od myśli tego, co t e r a z jest,
zdmuchiwanie kurzu z myśli.
małgo rosa