Listy Miłosne od Róży
11.04.2023
Siostry brzózki
Nikt jej nie mówił, że jest śliczna i kochana, gdy była małą dziewczynką… Nikt jej nie mówił: kocham cię… Nikt jej tego nie mówił w czasie, gdy chłonie się wszystko bezwiednie z zewnątrz i wchodzi to tak głęboko, że potem już nawet tego nie widać…, że potem już nawet się tego nie pamięta…
Ale ona miała pewną tajemnicę… Biegła codziennie do brzózkowego zagajnika. Jasnego, przestrzennego, czystego, świetlistego brzozowego zagajnika… Pod leciuchnym muskającym pastelowym błękitem niebem… Otwartym jak niewinne serce… Gdzie wraz z suchym leśnym zapachem brała w nozdrza poczucie bezpieczeństwa…
Brzózki zawsze, ale to zawsze patrzyły na nią z miłością… Rozkołysanymi gałązkami, rozedrganymi listkami, w których igrało światło, albo o które ocierała się jak kotka szarość dnia za chmurami…, albo z których spadały raz po raz kropelki deszczu stęsknione za mamą ziemią… szeptały jej jak bardzo ją kochają… I jakie to szczęście, że ona jest…
małgo rosa