Dalej ku miłości
02.05.2022
Staję przed lustrem*
Mam poczucie winy i wstydu w związku z tym, że od piętnastu lat doświadczam przemocy w związku.
Mam poczucie winy i wstydu, że mam ciepłe uczucia wobec osoby, która dopuszcza się wobec mnie przemocy werbalnej, niekiedy też fizycznej.
Wywala na mnie swoje projekcje, to jest, przypisuje mi intencje i motywy działania, dowolnie-dozgonnie interpretuje moje słowa i czyny – i obarcza mnie winą za to, jak się czuje.
Od sarkazmu, przez niszczenie przedmiotów, do siniaka.
Wstyd mi, że mimo różnych codziennych i niecodziennych – tj. wyjazdowych – praktyk duchowych, mimo satsangu, wcześniej terapii, nie wykaraskałam się dotąd z sytuacji, gdzie po okresie złudnego spokoju i płonnych nadziei – coraz częściej, coraz bardziej wyczuwalnie podszytych kiedy znowu…? – kiedy znowu krzyk, wyzwiska, oskarżenia, połknięty wkurw – ląduję we wstydzie i poczuciu winy, że nadal w tym tkwię…
Przeprosiny, które później słyszę brzmią coraz bardziej głucho…, sucho…, jak trzask łamanej gałęzi, jak wzrok utkwiony w martwy punkt.
małgo rosa
*Nic się nie zmieni, jeśli będziemy chować za fasadą to, czego doświadczamy. Zmiana potrzebuje mówienia wprost – co się wydarza, co czuję, jakie myśli przychodzą.